Od pewnego czasu spory szum
medialny robi najnowsza narracja Huberta Klimki-Dobrzanieckiego "Zostawić
Islandię". Na jej temat wypowiedziałem się w recenzji, którą można
przeczytać TUTAJ, więc nie będę się powtarzał. Dodam jedynie, że zupełnie to do
mnie nie przemówiło. A autor jest przecież utożsamiany z Islandią na
geograficzno-literackiej mapie rozmyślań najnowszej książki samego Przemysława
Czaplińskiego (który to jedynie w przypisie zaznacza, że analiza literatury
kształtującej świadomość Północy obejdzie się jednak bez Islandii).
Klimko-Dobrzaniecki to świetny gawędziarz i potrafi doskonale pisać. Tym
bardziej mi żal, że nie opowiedział Islandii. Brakuje mi książek o wyspie.
Właśnie opowiadających ją. Z empatią i wrażliwością, wyczuleniem na szczegóły.
Z tego, co się orientuję, do publikacji książki o Islandii przymierza się Kuba
Witek, który swego czasu przemierzył kraj na rowerze i na pewno poczuł -
dosłownie i w przenośni - tę różnorodność, która czasem uwiera, a czasem po
prostu czaruje. Nie wiem, czy to będzie dobre literacko, ale na pewno
wartościowe. Brakuje mi literackiego ujęcia Islandii jako miejsca, w którym
człowiek naprawdę coś przeżywa. Brakuje mi też reportaży o tym kraju, które na
polskim rynku wydawniczym powinny się przecież pojawić, skoro wyspę zamieszkuje
wielu zarobkujących tam Polaków. Wiem o kimś, kto książkę o Islandii ma chyba
gotową, ale nie mogę się chwalić tą wieścią publicznie. Czekam na opowiadacza,
który uwzględni specyfikę Islandii, wspomnianą jej różnorodność i fakt, że tworzy
specyficzny mikroświat. Jest daleka od wszystkiego, do czego można byłoby ją
porównać. Przyznam, że leciałem na wyspę z zamiarem napisania o niej czegoś
więcej niż notki tutaj. Zebrałem za mało materiału, a gdybym miał pisać własną
książkę, wystrzegałbym się jak ognia, żeby była to publikacja o mnie zamiast o
wyspie. Nie wiem, czy sam dam radę i kiedykolwiek zrealizuję mój zamiar, ale
póki co czekam - na autentyczną, przejmującą, pięknie subiektywną i wartościową
literacko narrację o Islandii. A Wy, chcielibyście taką przeczytać?
czwartek, 22 września 2016
piątek, 9 września 2016
Powrót
Każdy, kto był na Islandii i
się w niej zakochał, wie doskonale, że tam się po prostu wraca. Nie ma innej
możliwości. Nawet jak się zobaczy wszystko i zjedzie wyspę dookoła, i tak chce
się tego wszystkiego zasmakować znowu, i znowu. A ja wrócę pod koniec kwietnia
przyszłego roku. Niedawno Wizzair ogłosił, że startuje z lotami do Keflaviku z
Katowic. Nie namyślałem się długo i zabukowałem bilet. Potrzebny mi taki
azymut. Świadomość, że co by się nie działo na co dzień i jakkolwiek nie byłoby
ciężko, Islandia czeka i niebawem wrócę. To jeszcze nadal będzie lot w dwie
strony, ale rodzi się ta przyjemna pewność czegoś wspaniałego, co wkrótce znowu
zobaczę. Od razu mi lepiej z ponurą polskością wokół. Właściwie to nie
powinienem narzekać, bo nowy rok pracy zapowiada się dobrze, wszystko idzie po
mojej myśli i jestem po prostu zadowolony. Coraz trudniej jednak ze
świadomością odejścia mamy, ten fakt dopiero teraz powraca ze zdwojoną siłą i
rodzą się różne nieprzyjemne odczucia. Jej brak jest odczuwalny na równi z
brakiem Islandii. Tylko ten drugi mogę sobie zrekompensować. Tak więc bilety
już są, ale planów na razie nie snuję. To raptem kilka dni, pewnie będzie
jeszcze zima, nie tak wiele możliwości jak w lipcu, ale co tam - ten
zaplanowany lot to taki punkt odniesienia i jak mi się zrobi źle z nadmiaru
negatywnych bodźców w szarej rzeczywistości, to sobie wejdę na stronę Wizzaira
i przypomnę, co jest najważniejsze. Oby do 28 kwietnia!
piątek, 2 września 2016
Filmowe wspomnienie
Dość długo się wahałem, czy upubliczniać ten film. Obejrzeli go moi znajomi na Facebooku, a teraz będzie mógł zobaczyć właściwie każdy. Wydaje mi się jednak, że radością trzeba się dzielić. Zwłaszcza teraz, gdy poislandzka tęsknota blisko miesiąc od powrotu naprawdę zaczyna doskwierać. A to jest najpiękniejsza pamiątka z tego pobytu. Daleko nam do oryginału, który kiedyś tutaj prezentowałem, jednak staraliśmy się. Miłego odbioru!
Subskrybuj:
Posty (Atom)