piątek, 9 września 2016

Powrót

Każdy, kto był na Islandii i się w niej zakochał, wie doskonale, że tam się po prostu wraca. Nie ma innej możliwości. Nawet jak się zobaczy wszystko i zjedzie wyspę dookoła, i tak chce się tego wszystkiego zasmakować znowu, i znowu. A ja wrócę pod koniec kwietnia przyszłego roku. Niedawno Wizzair ogłosił, że startuje z lotami do Keflaviku z Katowic. Nie namyślałem się długo i zabukowałem bilet. Potrzebny mi taki azymut. Świadomość, że co by się nie działo na co dzień i jakkolwiek nie byłoby ciężko, Islandia czeka i niebawem wrócę. To jeszcze nadal będzie lot w dwie strony, ale rodzi się ta przyjemna pewność czegoś wspaniałego, co wkrótce znowu zobaczę. Od razu mi lepiej z ponurą polskością wokół. Właściwie to nie powinienem narzekać, bo nowy rok pracy zapowiada się dobrze, wszystko idzie po mojej myśli i jestem po prostu zadowolony. Coraz trudniej jednak ze świadomością odejścia mamy, ten fakt dopiero teraz powraca ze zdwojoną siłą i rodzą się różne nieprzyjemne odczucia. Jej brak jest odczuwalny na równi z brakiem Islandii. Tylko ten drugi mogę sobie zrekompensować. Tak więc bilety już są, ale planów na razie nie snuję. To raptem kilka dni, pewnie będzie jeszcze zima, nie tak wiele możliwości jak w lipcu, ale co tam - ten zaplanowany lot to taki punkt odniesienia i jak mi się zrobi źle z nadmiaru negatywnych bodźców w szarej rzeczywistości, to sobie wejdę na stronę Wizzaira i przypomnę, co jest najważniejsze. Oby do 28 kwietnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz