fot. Lyonel Fellay |
Kiedy żar leje się z nieba,
można pomarzyć o lodowcach. Tych na Islandii jest kilkanaście. Stanowią 11%
powierzchni wyspy i są jedną z naczelnych atrakcji. Największy to Vatnajökull o
powierzchni ponad ośmiu tysięcy kilometrów kwadratowych. Lodowce zaznaczają się
wyraźnie na fotografiach turystów odwiedzających Islandię, bo są to też miejsca
magicznego zamknięcia czasu, przestrzeni i lodu formującego się w niezwykłe
kształty. Warto obejrzeć w Google fantastyczne zdjęcia lodowców z kosmosu.
Ciekawe, czy zobaczę któryś, gdy będziemy blisko wyspy i przełamię w samolocie
strach przed wyglądaniem przez okno. Nie jestem pewien, czy będzie mi dane
zbliżyć się podczas wyprawy do któregoś z nich, ale sama świadomość bliskości
takich cudów świata będzie wspaniała. Patrycjo, Zbyszku - pokażecie mi jakiś
lodowiec? :-)
Islandia to wyspa, na której
lód i ogień wulkanów tworzą harmonię przeciwieństw. To takie miejsce, gdzie
można znaleźć wszystko, co przeciwstawne i jedno drugiemu nie wadzi. Mam
wrażenie, że znajdzie się tam każda możliwa skrajność, bo to przecież kraj
różnorodności. Dzisiaj wyłożyłbym się na takim lodowcu, a zamiast tego walczę z
temperaturą przekraczającą w mieszkaniu 30 stopni. Ochłodzenie na zewnątrz musi
być przynajmniej kilkudniowe, żeby wewnątrz trochę odpuściło. Tymczasem zanosi
się na raptem jeden dzień odpoczynku od gorąca. Nie pozostaje nic innego niż w
duchocie odliczać dni do 21 lipca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz