Nigdy nie przypuszczałem, że
lipiec będzie dla mnie czasem tak ekstremalnych przeżyć. Miniony tydzień to
ciąg smutku, niedowierzania, niemego buntu i przekonania, iż nie powinno się
stać to, co się stało. Zmarła moja mama. Chorowała, ale śmierć przyszła niespodziewanie.
Na odejście bliskiej osoby chyba nigdy nie nadchodzi właściwy czas, zawsze jest
to zbyt wcześnie. Świadomość, że teraz będzie inaczej, jest z jednej strony nie
do zniesienia, z drugiej jednak - złagodzona zostaje perspektywą wyjazdu na
Islandię. Chyba tylko dzięki temu wyjazdowi będę mógł się trzymać w pionie i
trwać w normalności. Jednocześnie - czego nigdy bym się nie spodziewał - będzie
to wyprawa życia naznaczona niespodzianie trudną melancholią.
Wylot jutro z Berlina.
Pakowanie dobiegło końca. Walizka z wagą ponad 16 kilogramów i bagaż podręczny,
za który będę musiał dopłacić, bo nie mieści się w wymierzonych normach. Swoją
drogą co to za norma mówiąca o tym, że na pokład samolotu można zabrać bez
opłaty walizkę/plecak długości maksymalnie 42 cm? Przede mną noc na
autostradzie z Patrycją, Adamem i ich dziećmi. O 12:40 pierwszy raz w życiu
wzbiję się w powietrze. A potem - może być już tylko wspaniale, inaczej być nie
może. Islandia będzie ratunkiem w sytuacji ekstremalnego napięcia i
jednocześnie miejscem, w którym będę przyglądał się możliwościom nowego życia.
Wraz z odejściem rodzicielki pewien jego etap, być może właśnie polski,
definitywnie się kończy. Trzymajcie kciuki, żebym nie panikował w samolocie.
Jutro o tej porze będę oddychał islandzkim powietrzem!
Jarku moje najszczersze kondolecje!Jestem dumna z Ciebie, jestes dla wielu wzorem. Ta podroz zmieni Cie na zawsze, nawet jeszcze tego nie podejrzewasz. Mama czuwa nad Toba, wiec lot to teraz pikus;)
OdpowiedzUsuńWykorzystaj kazda chwile i zyj. Sciskam goraco!Xxx Ewelina
Dzięki Ewelina - tak pięknie napisałaś, że chociaż jestem ateistą, trochę przestałem się bać lotu. :)
UsuńNajszczersze kondolencje, z głębi serca. I wspaniałej podróży.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń