Dobrze mieć tutaj znajomych, którzy podzielają niektóre twoje
pasje. Na przykład możesz zapytać, czy ktoś nie chce się z tobą wybrać na
spacer z kijkami. I kimś takim jest Asia. W związku z tym razem spędziliśmy
aktywnie kilka godzin, nabijając punkty w swoich aplikacjach Google Fit. Mnie
bardziej niż parametry stamtąd interesowały warunki, w jakich przyszło nam
chodzić. Ponieważ po moim wykładzie z jednego z poprzednich postów o tym, że tu
nie ma złej aury, lecz są źle dobrane ubrania, uświadomiłem sobie, że nie
wziąłem czapki o odpowiedniej do pogody grubości. Na szczęście pomógł komin z
kapturem kurtki, natomiast z dużą uwagą przyglądałem się elementom garderoby
koleżanki doświadczonej tu latami aurą Fiordów Zachodnich i starałem się
wyciągnąć z tego kolejne ważne i cenne tutaj wnioski.
Spacerowało się znakomicie. Wybraliśmy nieodległy
Bolungarvík. Cichą i spokojną miejscowość, która jest już naprawdę na końcu
świata, bo za nią znajduje się tylko lodowaty ocean, a dalej Grenlandia. Byłem
tu oczywiście już w porze letniej, a wcześniej kilka razy w samochodzie z
instruktorem jazdy, natomiast dopiero dzisiaj można było naprawdę uważnie
przyjrzeć się widokom, które – jak się domyślacie – wywoływały szybsze bicie
mojego serca skuteczniej niż nordic walking. Świeże powietrze, wspaniały wiatr,
zimowa surowość, drobinki śniegu uderzające czasami o policzki – to prawdziwe
doświadczenie wolności, kiedy ktoś tak jak ja kocha zimno. Moja koleżanka wcale
go nie kocha, niemniej była znakomitą towarzyszką treningu i zupełnie się nie
zorientowaliśmy, kiedy nasze aplikacje zaczęły pokazywać dość konkretne liczby
kroków. Zatem cisza, chłód, stukanie kijów o asfalt w tych nielicznych
miejscach, w których mogło dojść do spotkania grotów z nim… i rozmowy. A po
nich mam kilka istotnych przemyśleń i postaram się wypunktować te
najważniejsze.
Przede wszystkim Asia opowiadała o tym, co w Polsce ceni,
dlaczego chciałaby do niej wrócić i czym jest dla niej przynależność, rozumiana
w kilku znaczeniach. Ja tymczasem, słuchając i starając się zrozumieć wszystko,
skonfrontowałem się z tym, że mam w zasadzie pustkę w głowie. Bo w obecnej
chwili wiem, czym jest przynależność i zdaję sobie sprawę z tego, że trafiłem
we właściwe miejsce, ale nie do końca jeszcze umiem zdefiniować, co to znaczy
pożegnać Polskę. I co tak naprawdę się w moim życiu wydarzyło, że rozstawałem
się z ojczyzną bez najmniejszego sentymentu. Kiedy Asia opisywała, co jest w
Polsce cenne i ważne, byłem w stanie zrozumieć jej punkt widzenia, bo większość
z tego, co wymieniała, rzeczywiście jest bardzo istotna. Polska nie jest żadnym
gorszym krajem, bo jest tam praktycznie wszystko, co każdemu Europejczykowi
zapewnia odpowiednie standardy życia. Nie docenia się tam wielu spraw, które z
czasem stają się oczywiste. A Polska wcale nie odstaje od Europy. To, co mnie
stamtąd wygnało, to najprawdopodobniej dysfunkcyjne relacje i wynikające z nich
uprzedzenia. Ale także to, jak bardzo łatwo i bezkompromisowo ludzie w Polsce
się dzielą. Jak sobie zazdroszczą, jak zawiść hula beztrosko po wielu
relacjach. Tymczasem odpowiedź na pytanie o to, dlaczego z taką pozorną lekkością
opuściłem swój kraj, nadal i dla mnie samego pozostaje zagadką.
Bo nie jest łatwo stać się obcokrajowcem. To nie jest ani fanaberia ani szaleństwo, kiedy człowiek tak jak ja decyduje się na zmianę miejsca zamieszkania z głębokim przekonaniem, że nigdy nie wróci tam, skąd ruszył w nową drogę. To nie jest plan na życie z fantazją o tym, że kiedyś się wróci do siebie. Teraz czuję, że jestem u siebie. Nie można jednak pożegnać swojej ojczyzny tak po prostu. Wrasta się w nią i część z niej ze sobą zabiera. Problem polega u mnie na tym, że Polska spowodowała, iż doświadczyłem zbyt wielu traum, rozczarowań, różnego rodzaju opresyjnych sytuacji, aby nadal żyć w tym kraju. Zawsze przerażała mnie polska agresja. Będąca właściwie wszędzie, ukryta, ale czujna i gotowa, by pokazać swoje prawdziwe oblicze. Bolało mnie to, jak niesprawiedliwie oceniamy siebie nawzajem. Że wciąż robimy to od nowa, choć zapieramy się, że tak nie jest. Musiałem wyjechać z Polski, bo miałem wrażenie, jakbym się dusił. Jakby świat wokół mnie miał być wieczną walką o jakieś oczywiste potrzeby: spokój, dystans do rzeczywistości, zrozumienie przez innych, że ktoś może się różnić, że ma jakieś specjalne potrzeby, że nie znosi szufladkowania czy oceniania. Określania przez innych, jak ma żyć, co ma z życiem robić, co o nim myśleć, jak myśleć o sobie. Specjalistów od cudzego życia w Polsce jest naprawdę cała masa.
Pożegnałem tę pełną „życzliwych” Polskę bez żalu, ale to nie było łatwe. Wiem, gdzie jest moje miejsce i chcę wreszcie zrobić wszystko, by poczuć się jak w domu, natomiast rozmowa z kimś, kto bardzo spójnie i logicznie punktował powody, dla których chce podjąć drogę odwrotną do mojej, czyli z Islandii przenieść się z powrotem do Polski, zwróciła mi dzisiaj uwagę na coś bardzo istotnego. Na to, żebym sam wypunktował sobie nie to, za co kocham Islandię i dlaczego tu jestem, bo to jest dość oczywiste, ale żebym któregoś dnia usiadł, być może nad kartką papieru, i po raz pierwszy naprawdę świadomie określił, co takiego zrobiła mi Polska, że wyjechałem i nie chcę wracać. Łatwo jest zdefiniować to, co jest naszym domem. Dużo trudniej określić przestrzeń, od której się uciekło, by ten dom stworzyć w dalekim nowym miejscu. Dlatego dziś nie były najważniejsze nabijane w aplikacji kroki i zapierający dech w piersiach pejzaż. Bardziej – po mojej rozmowie z Asią – myślenie o tym, czy jestem uciekinierem czy świadomym swojej drogi pielgrzymem. I co to tak naprawdę znaczy opuścić kraj, który dał tak wiele i jednocześnie tak gorzko rozczarował, że ostatecznie zapragnęło się wyjechać.
---
Jeśli podoba Ci się ten blog albo Cię inspiruje, możesz mnie wesprzeć finansowo na emigracji, stawiając wirtualną kawkę TUTAJ
Myślisz, że rozczarował Cię bardziej kraj, czy może po prostu życie?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Ale spróbuję niedługo sobie to uzmysłowić. J.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że problemem nie jest Polska jako kraj, miejsce na mapie, a raczej polska mentalność. Nie uciekłeś z Polski, uciekłeś od Polactwa, które się, niestety, coraz wyraźniej panoszy...
OdpowiedzUsuńJednak w dużej mierze uciekłem też od miejsca. Nigdy więcej upalnego lata. Nigdy więcej powyżej dwudziestu stopni. 🙂 J.
UsuńCzy tam, w miejscu, w którym Psn przebywa, nigdy nie było więcej niż 20 stopni? 🤔
UsuńJa mieszkam na obczyźnie już ponad 30 lat i po przeczytaniu Twojego bloga bardzoooooo podzielam twoją opinię: "Polska nie jest żadnym gorszym krajem, bo jest tam praktycznie wszystko, co każdemu Europejczykowi zapewnia odpowiednie standardy życia. Nie docenia się tam wielu spraw, które z czasem stają się oczywiste. A Polska wcale nie odstaje od Europy. To, co mnie stamtąd wygnało, to najprawdopodobniej dysfunkcyjne relacje i wynikające z nich uprzedzenia. Ale także to, jak bardzo łatwo i bezkompromisowo ludzie w Polsce się dzielą. Jak sobie zazdroszczą, jak zawiść hula beztrosko po wielu relacjach."
OdpowiedzUsuńKażdy z nas, niezależnie od kraju pochodzenia i kraju docelowego, cierpi od czasu do czasu na homesickness - nie warto przed tym uciekać, raczej przeżyć i przeczekać, aż minie. Nie jest to też znak, że popełniło się błąd i trzeba wracać do ojczyzny.
OdpowiedzUsuńSkoro podjąłeś decyzję z szacunkiem dla swoich wartości, to z pewnością będziesz w stanie jednocześnie przełknąć wady Islandii, jak i doceniać zalety Polski (z oddali) - czego Ci życzę :)
Jestem na emigracji od 9 lat, wyjechałam z podobnych powodów do Twoich, z pewnością nie wrócę na stałe do Polski, ale osiągniecie równowagi psychicznej zajęło mi kilka lat. Życzę Ci spokojnego osiągnięcia tego błogiego stanu, kiedy nic polskiego już nie boli, a wszystko islandzkie jest już domem :) Powodzenia!
https://medium.com/global-perspectives/the-4-stages-of-culture-shock-a79957726164
Islandie przejechalem rowerem ,ktora jest rajem dla tego rodzaju zwiedzania ,w moim przypadku bije Nowa Zelandie ,siostre pochodzenia wulkanicznego.Twoja fascynacje podzielam ale wydaje mi sie ze zbyt ostro oceniasz zbyt negatywnie ta pozastawiona Polske i jej mieszkancow.Moze jestesmy wscibscy ,moze gadatliwi ale ta nordycka ,anglosaska niezaleznosc od wszystkiego moze stac sie rowniez niepraktyczna w sensie ducha .Wbrew pozorom ,te ponoc wyklarowane spolecznosci moga za plecami reprezentowac nie koniecznie wysoki poziom .PS A oto moj ranking najwspanialszych krajow na swiecie .1 Polska ,2 Islandia ,3 Japonia ,NZ Papua Nowa Guinea
OdpowiedzUsuń